środa, 20 października 2010

Odejdę

New York, dn. 20.10.2010 roku

Moja Droga,
    miło znów móc złapać za pióro i kawałek pergaminu tylko po to, aby do Ciebie napisać. Po latach przebywania w pokoju bez klamek uspokoiłem swój temperament.
    Muszę Ci przekazać kilka informacji, o których nie wiesz nic ze względu na moją nieobecność. Wydarzyło się wiele w tym krótkim okresie 3 lat. Przeszedłem stany załamania nerwowego oraz chwile radości i ekstazy. Najbardziej zaś brak było mi Ciebie. Często miałem ochotę zerwać jakoś kajdany w postaci kaftana i iść do Ciebie. Nie raz pragnąłem rozbiec się i podobnie do Kuby rozbić głowę o grzejnik na korytarzu. Niestety nie było to możliwe.
    Za swój największy w życiu błąd uważam wstąpienie do armii i walkę na froncie. Wydarzenia z Iraku rozstroiły strasznie moje styki mózgowe. Co noc robiłem pod siebie, gdy obóz nasz był moździerzowany.  Wiem doskonale, że raniłem Twe serce tysiącami noży na sekundę. Nie byłem, nie jestem i nie będę dobrym człowiekiem.
    Chciałbym Ci powiedzieć jeszcze tylko, że dokładnie dzisiaj o godzinie 22:30 na Twoje konto wpłynie pewna suma pieniężna. Zatem żegnaj....
Art

P.S Mamo nie szukaj mnie... Raczej nigdy już się nie spotkamy. Zawsze byłaś jedyną kobietą w moim sercu. Park to takie piękne i przyjazne miejsce, tyle tam mocnych gałęzi... Żegnaj...

5 komentarzy: