wtorek, 2 marca 2010

Widziałem.

"Chyba tak. Chyba na pewno tak." - odpowiedziała jak zwykle z resztą znudzonym głosem Maria. Nic specjalnego nie działo się tego wieczoru. Zabawa była przednia, siedzieliśmy bowiem na prywatce u mojego najlepszego kumpla Tadka. Niedawno oświadczył się swojej dziewczynie i z tej oto wspaniałej okazji urządził swoje przyjęcie. Stół zastawiony smakołykami, bimber (bo na wódkę stać nas nie było) oraz papierosy. Kto chciał rzecz jasna ten dostał "coś na ciepło", ale takich osób nie zauważyłem. Było chyba po 3, jak wyszliśmy, aby zawinąć się do domu. Droga jak zwykle łatwą nie była. Wszędzie węszli Ubecy, a w bramach stało po kilka zakapturzonych mord. Przedzieranie się przez tereny mokotowskie nie należy do moich ulubionych zadań. Następnego dnia rano, nie wiedząc jak udało dojść mi się do mieszkania, wstałem z moim kochanym przyjacielem - kacem. Suszyło mnie w ustach i paliło w gardle, a woda nie dawała efektu jaki powinna. Dzień jak codzień. Śniadanie, robota, obiad, robota, kolacja, spanie. Nie ma człowiek czasu dla siebie. Czasami tylko wpadnie Maria aby zapewnić mi jakiekolwiek towarzystwo. Między Bogiem a prawdą kolegów nie posiadam, zbyt wybredny jestem, a ta kobieta jest chyba jedyną, która potrafi jakoś do mnie dotrzeć. Trzeba bowiem wspomnieć, że nastały czasy ciężkie, gdzie człowiek zabija drugiego za kromkę chleba i łyk wódki, czasy, w których człowiek jest gotów zrobić wszystko, aby poprawić swój status materialny. Czasami myślę sobie, że czasy okupowanej Polski były lepsze niż to co widzę teraz. Postanowiłem zmienić świat i dlatego też udałem się na posterunek policji, gdzie pracował niegdyś mój tato. Pamiętam, jak wracał do domu, odkładał na stół kaburę, a gumową pałkę kładł zawsze koło łóżka. Wstyd się przyznać, ale sam kilka razy zarobiłem za kradzież jabłka z sadu sąsiada, albo jakieś inne, "dziecinne" wykroczenie. Nie miałem łatwego dzieciństwa i wiedziałem, czym jest ból. Na komisariacie przedstawiłem pieprzonym milicjantom co słyszałem i widziałem na ulicach, a oni mnie tylko wyśmiali. Znów znalazłem się w domu. Tym razem obudziłem się z opuchniętą twarzą. I nagle pewien przebłysk światła w pamięci. Może ja to wszystko już widziałem? Może ja to już przeżyłem a teraz głowa mi się pierze? Może sobie wyimaginowałem kogoś i teraz nie jestem w stanie się go pozbyć? Wiem jedno, wszystkiego doświadczałem. Ale nagle znów przyszła Maria i tym razem zabrała mnie chyba do siebie...

poniedziałek, 1 marca 2010

Spokojnie.

Podążałem do miejsca azylu ujednoliconego przez potoki ludzkich słów i zbudowanego na jakże silnych!, ludzkich uczuciach. Podążałem do miejsca, które mógłbym nazwać "oazą spokoju" tudzież "moim prywantym pokojem na krańcu świata". Ale czy przypadkiem nie jestem w posiadaniu takiego właśnie "pokoju"? Przecież może nim być dla mnie Twój pokój, a może serce Twoje albo i Twoje oczą nadawać się mogą. Uwielbiam, gdy tonę w ich bezkresnej, wypełnionej po brzegi błękitem toni. A może takim sanktuarium jest mój pokój, w którym odczuwam silne emocje przywiązania do tego miejsca. Pokój, w którym uciekam przed kłócącymi się rodzicami, siostrą, która męczy o byle co albo może przed strachem. Łatwo czy też nie, odnajdę kiedyś go. 

Podążałem do miejsca, w którym wszystko jest chaotyczne. Do miejsca zbudowanego na jakże kłamliwych!, ludzkich słowach. Podążałem do miejsca, które mógłbym nazwać "miejscem rozdarcia" tudzież "moim prywatnym sądem skazującym mnie na karę dożywocia". Ale czy przypadkiem nie jestem w posiadaniu takiego właśnie "sądu"? Przecież może nim być dla mnie Twój pokój, a może serce Twoje albo i Twoje oczą nadawać się mogą. Nienawidzę, gdy osądza mnie ta błękitna toń Twojej tęczówki. A może takim miejscem jest mój pokój, w którym odczuwam silne emocje przywiązania do tego miejsca. Pokój, w którym dopuszczam się grzechów. Pokój, w którym pragnę zaznać jedynie przyjemności, a nie trosk życia codziennego. Łatwo czy też nie, odnajdę kiedyś go.

Po latach poszukiwań wiem, że rozterka ma nie tyczy się miejsca, stanu ducha, lecz jej epicentrum leży u stóp jednej osoby. Jej siła rażenia oblega mnie całego od dawien dawna i przestać nie może. Silne konwulsje targają moim sercem, choć i tak wiem, że nic mu nie zrobię. Po latach poszukiwań wiem, że ta rozterka, te dwa światy należą do Ciebie. Jesteś przebiegła, sterujesz nimi, aby były takimi, jakimi chcę je widzieć w danej sytuacji. Jesteś przebiegła, bo opętałaś serce chłopaka, którego oduczono kochać, którego zdehumanizowano. Jesteś..