wtorek, 1 czerwca 2010

Could You?

Może trochę rozterki w tym było. Wprawdzie pani Johnes przyszła do mnie i żaliła się, ale bardziej widziałem w jej oczach wściekłość i żal do jej męża, którego właśnie przyłapała na zdradzie. "Nic dziwnego, że się kobicina wku.. znaczy się denerwuje" pomyślałem sobie. "Jakby mnie tak kobieta w łóżku z innym w rogi robiła to chyba bym zabił" - powstała w głowie druga myśl. Ale Carla chciała czegoś więcej. Wiedziałem od dawna, że podobam się jej, ale nie aż w takim stopniu. Proponowała mi różne uciechy życiowej, ale takiej sugestii nie wysunęła jeszcze nigdy.
Mieszkam od niej tylko 2 przecznice, więc jak tylko trzasnęła drzwiami do domu po burzliwej wymianie zdań z Tomem to przybiegła do mnie. Wiadomym było, że wpuszczę ją, bo atrakcyjną dziewczyną jest. Gdy tylko otworzyłem drzwi rzuciła mi się z głośnym szlochem na szyję i zaczęła bić po ramionach wyzywając Toma. Wiedziałem, że wcale lepsza nie jest, bo lubiła od czasu do czasu skok w bok z innym facetem. Jak sama to określała: "podnieca mnie ta nutka adrenaliny w momencie gdy słyszę kroki koło bramy, w której się kochamy". Jednak to wyglądało całkiem poważniej. Poprosiłem, aby weszła do środka, bo nie chciałem aby sąsiedzi plotkowali o tym, że ściskam się z mężatką na progu mego domu. Posadziłem Carlę w salonie i poszedłem zrobić kawę. Woda w czajniku starała się zawrzeć, ale niestety chyba było jej za dużo. Spieszyłem się, więc odlałem jej część no i po chwili usłyszałem donośny gwizd. Kawę zalano i podano do stołu! Nic dziwnego by się nie działo, gdyby Carla nie przybliżała się ciągle do mnie i nie wpychała mi swych palców między uda. Po jakiejś godzinie stwierdziła, że musi już uciekać, że bardzo mi dziękuję i cmoknęła mnie w policzek. Zamknąłem drzwi, ale już po chwili rozległ się dźwięk dzwonka. Zraniona mężatka wpadła mi w ramiona i powiedziała, że ma propozycję nie do odrzucenia. Odsunąłem ją od siebie, gdyż myślałem, że jest w jakimś amoku. Usiedliśmy znów na sofie i tym razem usłyszałem jedno pytanie, które zbiło mnie z tropu.. "James.. a nie chciałbyś może zostać kucharzem w restauracji, którą mam zamiar otworzyć!?"
Myślałem, że chciała mnie wykorzystać, nie wiem.. może jakiś spacer chociażby. I skąd w ogóle pomysł abym gotował!? Jedyne co potrafię od dzieciństwa sobie zrobić to hamburgery. Wiadomo, bułka, ser i kotlet ze sklepu. Scalić w jedno i jazda do mikrofali. Po dłuższej chwili zastanawiania się nad sensem tego pytania stwierdziłem, że nie warto czekać i wyrzuciłem ją za drzwi. Nachodziła mnie jeszcze kilka dni, ale.. jakaś dziwna była. Chyba dopadła ją choroba zwana depresją. A może zaczęła brać jakieś leki?

1 komentarz: