piątek, 19 listopada 2010

Czy możesz krwawić dla mnie?

Moje łóżko, noc 19 listopad 2010 r

Drogi Bracie.
Na samym początku pragnę Cię przeprosić, jak to w standardowej formie listu bywa, za to, że tak długo nie pisałem. Pewnie masz do mnie o to żal, jednak wiedz, że cały czas o Tobie pamiętałem. Muszę Ci wiele opowiedzieć, ale pozwól, iż zacznę od początku.
Dobrze pamiętasz, jak kilka lat rozmawialiśmy o naszych rozwijających się karierach. Ty byłeś muzykiem idealnym, perfekcyjnie tworzącym swój własny, indywidualny styl. Moja osoba zaś pałała się dziennikarstwem i siedzeniem przy mikrofonie w radio. Pamiętasz te dobre czasy. Pierwsza praca a już sukces, pierwsza piosenka/audycja i tysiące słuchaczy. Aż chciało się żyć, co nie? Poznałem wtedy dziewczynę. Piękna była to kobieta o wyrazistych kształtach i jeszcze piękniejszym wnętrzu. Nie pociągały mnie jej loki, nic nadzwyczajnego nie było w jej urodzie a jednak nazywałem ją najpiękniejszą. To wszystko sprawiły jej oczy, w których ujrzałem pierwiastek swojej duszy. Zamęczałem się nocami przez lat kilka jak do niej podejść.. W końcu odnalazłem sposób i odważyłem się zrobić pierwszy krok. Nie bałem się w sumie aż tak bardzo jej odpowiedzi, bo wiem, że do najatrakcyjniejszych nie należę, a chciałbym cholera. Najbardziej w Jej osobie pociągał mnie charakter. Po kilku spotkaniach byliśmy ze sobą naprawdę blisko. Szybkie spojrzenia rzucane sobie z iskrą nadziei w źrenicach, delikatne, "przypadkowe" dotknięcia rąk. Dobrze wiesz, jaką to ma magię. Czasami zdarzało mi się musnąć nawet Jej usta. Nie chodziło mi jednak o fizyczność, choć chemia niewątpliwie między nami tworzyła nowe reakcje. Wyjechałem na wieś. Tam chciałem stworzyć swoje ognisko domowe, w którym będzie Nam jak w niebie. Starałem się i orałem jak wół. Zarobione pieniądze ledwo mi wystarczały na wszystko. Po roku skończyłem budowę małej parterówki z wielkim poddaszem, na którym chciałem mieć swoje studio. Jednak coś odebrało mi iskrę rozpędzającą mój silnik w piersiach. Właśnie w roku 2007 moje serce zaczęło krwawić dla Niej. Nie było to nic szczególnego, bo jak się kocha to oddaje się wszystko. 
Minął rok naszego związku i mieszkania w moim, a wtedy naszym domku. Życie było jak sielanka. Śniadania, obiady i kolacje razem. Upojne noce we dwoje. Czego chcieć więcej? Dogadywaliśmy się świetnie. Jednak po roku coś zgasło. Nie była dla mnie już tak otwarta jak w pewne wakacje. Nie chciała mówić mi wszystkiego i ukrywała przede mną prawdę. Wytłumaczysz mi to? Wiem, że teraz zapewne jesteś w trasie koncertowej, ale potrzebuję wsparcia, gdyż straciłem prawie wszystkie krople krwi w moim organizmie. Najbardziej boli mnie to, że zapewniała, że Jej serce także krwawi dla mnie. Dasz wiarę lub nie, zostawiła mnie dla innego. Powód? Musiałem wyjechać na 10 miesięcy w sprawie służbowej. No tak, za długo mnie nie było? Ciekawe co by powiedziała, gdyby to było 5 lat.. Nie wiem, jak spojrzeć w przeszłość, aby nie rozdrapać strupów, które wciąż nie zeszły z ran mojego serca. 
Niestety jest jeszcze coś o czym musisz wiedzieć. Jak tylko będziesz mógł to odwiedź mnie. Jestem dla Ciebie otwarty 24 godziny na dobę. Nigdy nie wiesz kiedy mnie z tego świata zabiorą.
Napisz mi, co u Ciebie Najdroższy Bracie. Ale proszę o jedno... Zrób to szczegółowo, abym był pewny, że u Ciebie wszystko dobrze. Czekam na odpowiedź oraz to, że mnie odwiedzisz.

Twój brat,
Art.

7 komentarzy:

  1. uwielbiam to czytać, wiesz? wiesz :)

    /Tinek

    OdpowiedzUsuń
  2. Art, kocham Cię jak brata i doskonale o tym wiesz. List powstanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. piękne. rusza i to bardzo !

    / siostra.

    OdpowiedzUsuń
  4. no to spodziewaj się odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  5. Okłamujesz sie.

    OdpowiedzUsuń
  6. list wydaje się taki prawdziwy, że jak się go czyta, to zapomina się, że to tylko wymyślona historia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurcze, Artur, jak Ty to robisz, że widząc Twoje wpisy czuję się tak, jakbym czytała świetną książkę? Trochę problemu sprawia mi tylko to, żeby w te historie uwierzyć.
    Mam nadzieję, że dostaniesz na ten list odpowiedź, jakiej się spodziewasz.

    OdpowiedzUsuń